Obecnie obserwujemy znaczące zmiany w polityce globalnej, które mogą wskazywać na koniec postępowego projektu, który dominował w wielu krajach zachodnich po zimnej wojnie. W Stanach Zjednoczonych oraz niektórych krajach Unii Europejskiej, w tym być może Niemczech i Kanadzie, następuje przesunięcie w prawo. Nawet Wielka Brytania doświadczyła tego zjawiska podczas ostatnich wyborów.
Przyczyny tego trendu są różnorodne. Wall Street Journal wskazuje na kwestie ekonomiczne jako główny czynnik, ale to tylko jeden z elementów układanki. Ostatni rok pokazał, że polityka progresywna traci poparcie wśród klasy pracującej, która obawia się o sytuację gospodarczą i imigrację oraz jest zmęczona problemami takimi jak zmiany klimatyczne czy polityka tożsamości.
Część tej zmiany można przypisać naturalnemu cyklowi polityki między partiami lewicowymi a prawicowymi. Jednak obecny ruch charakteryzuje się silnym populizmem i rosnącym odrzuceniem tradycyjnych partii. W wielu krajach wyborcy z klasy pracującej – zwłaszcza ci spoza dużych miast – wyrażają brak zaufania do establishmentu składającego się z akademików, bankierów i tradycyjnych polityków.Wzrost migracji oraz niskie tempo wzrostu gospodarczego doprowadziły do reakcji narodowej i pragnienia większej kontroli nad sytuacją przez obywateli. Media społecznościowe dodatkowo zaostrzyły podziały społeczne oraz przyczyniły się do wzrostu popularności partii antyestablishmentowych.
Mimo tych zmian nie można jednak stwierdzić, że moment progresywnego ruchu całkowicie minął.Francja nadal tkwi w swoim postępowym podejściu od 1968 roku. W Wielkiej Brytanii również zauważono tendencję odwrotną podczas ostatnich wyborów; natomiast w USA Kamala Harris zdobyła 46% głosów mimo swojej niekompetencji.
Możliwe jest jednak inne podejście do tej sytuacji ze względu na narastające kłamstwa i sprzeczności związane z zarządzaniem pandemią przez progresywne rządy. Przykładem może być Keir Starmer, lider Partii Pracy w Wielkiej Brytanii, który niedawno przyznał publicznie, że otwarte granice były świadomym eksperymentem mającym na celu budowanie społeczeństw wielokulturowych – co okazało się spektakularną porażką.
Ekonomia również odgrywa rolę w tym procesie; jednakże jest bardziej objawem niż przyczyną problemów społecznych. Zachodnia gospodarka boryka się ze skutkami histerii związanej ze zmianami klimatycznymi promowanej przez lewicowych działaczy jako sposób przejęcia kontroli nad produkcją energii.
Dodatkowo kłamstwa dotyczące pandemii oraz przymusowa multikulturalizacja poprzez otwarte granice prowadzą do coraz większego odrzucenia postępowego „momentu” oraz neo-marksistowskich idei dominujących dotąd na scenie politycznej. Kiedy te problemy zaczynają wpływać negatywnie na gospodarki państwowe i jakość życia obywateli, reakcja społeczeństwa staje się przewidywalna.
Czy ten trend utrzyma się? Możliwe jest cieszenie się nim tak długo jak trwa; kluczowe będzie jednak dążenie do wolnego rynku oraz ograniczonego rządzenia zgodnie z konstytucją jako sposób na marginalizację marksistowskich idei we współczesnym świecie.