Węgry nadal będą ścigać obywateli Niemiec za używanie lub posiadanie narkotyków, ostrzegł wiceminister spraw wewnętrznych Węgier Bence Rétvári.
Zerowa tolerancja jest nadal uzasadniona
Proponowana przez Niemcy liberalizacja przepisów dotyczących konopi indyjskich może spowodować, że więcej obywateli będzie przewozić ten narkotyk przez strefę przygraniczną Unii Europejskiej na Węgry, ostrzegł w środę węgierski wiceminister spraw wewnętrznych Bence Rétvári.
Przemawiając na konferencji prasowej, węgierski minister powiedział, że ustawa zaproponowana przez liberalny rząd federalny Niemiec pozwoliłaby Niemcom na uprawę konopi indyjskich w domu na własny użytek i zalegalizowałaby posiadanie do 25 gramów marihuany.
Nowe przepisy wymagają jeszcze zatwierdzenia przez Bundestag.
Rétvári przypomniał, że niemiecka policja również zareagowała na przedłożenie projektu ustawy, stwierdzając, że organy ścigania nie mają możliwości sprawdzania domów ludzi, aby zobaczyć, ile roślin konopi uprawiają.
Węgierski minister zwrócił również uwagę, że gdyby Niemcy zalegalizowały konsumpcję marihuany, obywatele niemieccy poza swoim krajem ojczystym nadal podlegaliby prawu kraju, w którym przebywają. Dlatego też, jeśli obywatel Niemiec przywiózłby na Węgry marihuanę legalnie uprawianą w Niemczech, nadal byłoby to przestępstwem, podobnie jak w innych krajach UE.
Według Rétváriego, czas pokazał, że to z inicjatywy prawicowych partii rządzących na Węgrzech weszło w życie najsurowsze prawo antynarkotykowe w Europie.
Powiedział, że zerowa tolerancja jest nadal uzasadniona w świetle zmian nawyków konsumenckich w ostatnich latach, zwłaszcza rozprzestrzeniania się tak zwanych dopalaczy, które mają prawie nieznany skład i dlatego są niezwykle niebezpieczne.
Pomimo rosnącej tendencji w Europie do legalizacji marihuany, Węgry podobnie jak Słowacja, Rumunia, Bułgaria i Łotwa nadal nie zezwalają nawet na medyczne stosowanie konopi indyjskich, nie mówiąc już o użytku rekreacyjnym.
Źródło: Remix