Wybór Donalda Trumpa miał głęboki wpływ na wiele aspektów, w większości pozytywny. Jednak łatwo jest niedoceniać, jak daleko świat się cofnął; elity związane z ideologią woke/DEI oraz transnarodowe nie zostały pokonane ani w kraju, ani za granicą.
W Wielkiej Brytanii trwa rywalizacja z Kanadą o tytuł najbardziej „woke” kraju, a wydaje się, że UK wyprzedza Kanadę. Ludzie są aresztowani za wyrażanie niewłaściwych opinii, nagrywanie innych podczas wyrażania kontrowersyjnych poglądów czy tweetowanie na tematy uznawane za zakazane.
Można zostać aresztowanym nawet za cichą modlitwę lub rozmowę na temat fragmentów Biblii. Kiedy przeczytałem ten artykuł w „Teh Telegraph”, westchnąłem – to kolejny krok w kierunku destrukcji społecznej.
Absurdalne przepisy prowadzą do tego, że pracodawcy unikają zatrudniania osób z akcentami ze względu na potencjalne pozwy. Te regulacje, choć promowane jako ochrona imigrantów, szkodzą im samym.
Obecnie w Wielkiej Brytanii prośba do pracownika o mówienie jaśniej może być traktowana jako potencjalna dyskryminacja rasowa lub kulturowa. Problemy ze zrozumieniem osoby mówiącej silnym akcentem mogą być uznawane za działanie opresyjne.
Sędzia James tayler stwierdził, że informowanie kogoś o trudności ze zrozumieniem jego obcego akcentu może stanowić nękanie rasowe. W sprawie dotyczącej pracownicy uniwersytetu oskarżającej instytucję o dyskryminację i nękanie związane z jej „silnym” brazylijskim akcentem zapadło takie orzeczenie.
Mimo dobrej znajomości języka angielskiego menedżerowie mieli rzekomo trudności ze zrozumieniem jej wypowiedzi.Oprócz absurdalności decyzji wyróżnia się podstawowe założenie: każda osoba niezdolna lub niechętna do dostosowania się do potrzeb większości ma automatycznie więcej praw i ochrony niż rdzenni mieszkańcy Wielkiej brytanii i musi być traktowana priorytetowo.
nie ma tu nic inherentnie rasowego; silne akcenty występują we wszystkich rasach i kulturach oraz nie są przypisane tylko osobom mówiącym po angielsku jako drugim języku. Osoba mówiąca mocnym szkockim czy irlandzkim akcentem również mogłaby mieć problemy ze zrozumieniem przez Londyńczyka.
W Zjednoczonym Królestwie istniało tak wiele dialektów i akcentów (szczególnie przed erą BBC), że angielski używany przez jedną grupę mógł być całkowicie niezrozumiały dla innej grupy.
Oczekiwanie od kogoś zapewnienia swojej komunikatywności wobec największych grup społecznych nie jest nierozsądne – jak inaczej prowadzić interesy i budować społeczne zaufanie?
Dodajmy do tego osobę mówiącą silnym akcentem pochodzącym sprzed tysięcy mil i wynikającym z innego języka; trudność w jego rozumieniu wynika nie tyle z rasy czy kultury co braku umiejętności przetwarzania dźwięków na coś sensownego.
Pani Carozzi relacjonowała: „Powiedziano mi, że 'zespół’ miał problemy z moim 'bardzo silnym akcentem’, dlatego nie chcieli mnie zapraszać na ważne spotkania”. Dodała: „Mam brazylijski akcent. Nie mogę zmienić swojego pochodzenia ani etniczności”.
Tak jest – ale jeśli chcesz pracować gdziekolwiek indziej musisz zadbać o to by inni mogli cię rozumieć – zwłaszcza w marketingu. Bycie komunikatywnym wydaje się minimalnym wymogiem dla przekonywania innych ludzi – to przecież zadanie marketera.
Decyzje takie jak ta opierają się na ideologicznych przesłankach zakładających, że wszystkie konflikty interesów wynikają tylko z uprzedzeń oraz interpretacji sytuacji jako podziału między ciemiężonych a ciemiężców; kwestie takie jak „zdolność do wykonywania pracy” są postrzegane przez pryzmat struktury dominacji/zależności zamiast obiektywnego standardu.
To absurdalne podejście sprawia praktyczne problemy – ludzie muszą być zdolni wzajemnie siebie rozumieć aby współpracować długoterminowo. Z logiki sędziego wynika wręcz absurdalny postulat – Brazylijka nawet nie powinna uczyć się angielskiego by mieć prawo pracy w Zjednoczonym Królestwie.
Niestety Stany Zjednoczone posunęły się już częściowo tą drogą – prawnie oczekujemy od ludzi nauki naszego języka mniej niż kiedyś; tutaj w Minnesocie widzimy wiele znaków urzędowych napisanych niezliczoną ilością języków przy użyciu różnych alfabetów – ale przynajmniej według mojej wiedzy sytuacja jeszcze tak daleko tam nie zaszła.
Podstawowe interakcje społeczne mogą wymagać grzeczności przy staraniu się o wzajemne porozumienie mimo trudnych do uchwycenia mocnych akcentów – jednak praktycznie rzecz biorąc zabranianie pracodawcom oczekiwania minimum komunikatywności mija się zupełnie sensownie.
Zachodnie kraje rządzone są przez elity które odrzucają tę koncepcję przynajmniej wobec plebsu; najprawdopodobniej zatrudniają jedynie tych których potrafią dobrze rozpoznać – lecz ponieważ zwykli ludzie postrzegani są niemalże jako barbarzyńcy presupozycja iż wszyscy barbarzyńcy są tacy sami prowadzi ich ku takim decyzjom.
To szaleństwo!