Do dramatycznych scen doszło w niedzielny wieczór na drogach województwa łódzkiego. 26-letni kierowca chińskiego SUV-a marki JAECCO nie zatrzymał się do kontroli i rozpoczął szaleńczą ucieczkę przed policją. W czasie pościgu mężczyzna, który miał ponad dwa promile alkoholu we krwi, przejechał przez opuszczone rogatki na przejeździe kolejowym i wjechał pod prąd na drogę ekspresową S14.
Ignorował czerwone światła i rogatki kolejowe
Wszystko zaczęło się w Pabianicach, gdzie funkcjonariusze wydziału kryminalnego zauważyli pojazd, który wymusił na nich pierwszeństwo przejazdu. Gdy policjanci włączyli sygnały świetlne i dźwiękowe, kierowca zamiast się zatrzymać, gwałtownie przyspieszył.
„Kierowca podczas ucieczki ignorował czerwone światło nadawane przez sygnalizator świetlny. Przejechał również przez zamknięty przejazd kolejowy z opuszczonymi rogatkami” – relacjonuje podkomisarz Agnieszka Jachimek z policji w Pabianicach.
Trzy powiaty i jazda pod prąd na ekspresówce
Pościg prowadzony był przez funkcjonariuszy z trzech powiatów – pabianickiego, aleksandrowskiego i łódzkiego. Uciekinier wjechał na trasę ekspresową S14, gdzie kontynuował jazdę pod prąd, stwarzając śmiertelne zagrożenie dla innych uczestników ruchu.
Szaleńczy rajd zakończył się w łódzkiej dzielnicy Bałuty, gdzie 26-latek stracił panowanie nad pojazdem i wjechał do przydrożnego rowu. W samochodzie znajdowały się jeszcze trzy osoby:
- 39-letnia kobieta
- 19-letni mężczyzna
- 48-letni mężczyzna
Surowe konsekwencje dla pijanego kierowcy
Badanie alkomatem wykazało, że młody kierowca miał ponad dwa promile alkoholu w organizmie. **Za swoje nieodpowiedzialne zachowanie odpowie teraz przed prokuraturą. Grożą mu zarzuty za:
- Jazdę pod wpływem alkoholu
- Niezatrzymanie się do kontroli
- Sprowadzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym
- Szereg wykroczeń drogowych