Rząd Donalda Tuska podjął decyzję w sprawie wizyty premiera Izraela Benjamina Netanjahu podczas obchodów 80. rocznicy wyzwolenia Auschwitz-Birkenau. Wcześniej izraelskie media ujawniły, że prezydent Andrzej Duda wystosował list do Tuska z prośbą o zapewnienie ochrony Netanjahu przed potencjalnym aresztowaniem.
Redaktor naczelny „Do Rzeczy” Paweł Lisicki skomentował całą sytuację, wskazując na rywalizację między Dudą a Tuskiem w kwestii wykazania się wobec sojuszników.Zdaniem Lisickiego, obaj politycy zabiegali o to, aby ich działania zostały zauważone i docenione zarówno przez Izrael, jak i stany Zjednoczone.
Lisicki zwrócił uwagę na pewną dozę hipokryzji w całym procesie. Z jednej strony władze domagały się respektowania postanowień międzynarodowego Trybunału Karnego, a z drugiej strony odstąpiły od tych zasad w przypadku Netanjahu. Jego zdaniem Polska w ten sposób naraziła się na śmieszność.
Według dziennikarza Andrzej Duda w tej dyplomatycznej rywalizacji odniósł pewne zwycięstwo, być może w większym stopniu zabiegając o względy amerykańskie niż Donald Tusk. Cała sytuacja pokazuje złożoność międzynarodowych relacji dyplomatycznych i politycznych.
Rząd oficjalnie zadeklarował zapewnienie bezpiecznego udziału najwyższym przedstawicielom Izraela w uroczystościach w auschwitz, co ostatecznie rozwiązało potencjalny konflikt dyplomatyczny.