Sinéad O’Connor, irlandzka piosenkarka znana z intensywnego i pięknego głosu, przekonań politycznych i osobistych zawirowań, które ogarnęły ją w późniejszych latach, zmarła. Miała 56 lat.
Moja matka była sprawcą
Nagranie O’Connor „Nothing Compares 2 U” było jednym z największych hitów początku lat 90-tych. O jej śmierci poinformowała rodzina. Przyczyna i data śmierci nie zostały podane do wiadomości publicznej. W oświadczeniu napisano: „Z wielkim smutkiem informujemy o odejściu naszej ukochanej Sinéad. Jej rodzina i przyjaciele są zdruzgotani i poprosili o zachowanie prywatności w tym bardzo trudnym czasie”.
Alternatywne radio pod koniec lat 80. rozbrzmiewało głosami piosenkarek, które przeciwstawiały się komercyjnym oczekiwaniom dotyczącym wyglądu i brzmienia kobiet. Ale nawet w tłumie, który obejmował Tracy Chapman, Laurie Anderson i Indigo Girls, O’Connor wyróżniała się.
Okładka jej pierwszego albumu, wydanego w 1987 roku, była tak uderzająca – nie tylko ze względu na jej piękną twarz. To była jej głowa, łysa jak orzeł, a jej nadgarstki zamknięte obronnie na sercu. Tytuł albumu, The Lion and the Cobra, odnosi się do wersetu z Psalmu 91 o wierzących oraz sile i odporności ich wiary. I przez całe swoje wczesne życie Sinéad O’Connor była odporna.
„Dorastałam w sytuacji poważnego znęcania się, a moja matka była sprawcą” – powiedziała O’Connor NPR w 2014 roku. „Tak wiele przemocy wobec dzieci polega na byciu pozbawionym głosu, a wydawanie dźwięków jest cudownie uzdrawiającą rzeczą”.
O’Connor zaczęła tworzyć dźwięki w domu dla nieletnich przestępców, po tym jak w dzieciństwie została wyrzucona z katolickich szkół i wielokrotnie przyłapana na kradzieży w sklepach. Zakonnica dała jej jednak gitarę i zaczęła śpiewać na ulicach Dublina, a następnie w popularnym irlandzkim zespole In Tua Nua.
O’Connor zwróciła na siebie uwagę gitarzysty U2 The Edge’a i podpisała kontrakt z wytwórnią Ensign/Chrysalis. Jej drugi album studyjny, I Do Not Want What I Haven’t Got, pokrył się podwójną platyną w 1990 roku, częściowo dzięki przebojowej piosence miłosnej napisanej przez Prince’a: „Nothing Compares 2 U”.
I Do Not Want What I Haven’t Got był destylacją modlitewnego wyczucia muzyki O’Connor i jej wściekłości na niesprawiedliwość społeczną. Odrzuciła cztery nominacje do nagrody Grammy jako zbyt komercyjne i, jak powiedziała, „za niszczenie rasy ludzkiej”. Zakazano jej wstępu na arenę w New Jersey, gdy odmówiła zaśpiewania „The Star-Spangled Banner” za słowa gloryfikujące bomby wybuchające w powietrzu.
Krytyk rocka Bill Wyman mówi, że O’Connor należała do dumnej irlandzkiej tradycji występowania przeciwko ustalonemu porządkowi. „Wiesz, że zawsze jest po stronie ofiar, bezbronnych i słabych” – zauważa.
W 1992 roku, u szczytu swojej sławy, Sinéad O’Connor pojawiła się w Saturday Night Live. W swoim występie podniosła głos przeciwko rasizmowi i wykorzystywaniu dzieci. Zapadła martwa cisza, gdy zakończyła piosenkę, wersję „War” Boba Marleya, podarciem zdjęcia ówczesnego papieża Jana Pawła II.
W mediach rozległ się zbiorowy krzyk oburzenia. Zagłuszyło to proroczy protest przeciwko nadużyciom w kościele katolickim. Wiele lat później, w 2010 roku, O’Connor powiedziała NPR, że dokładnie wiedziała, czego się spodziewać.
„To było wspaniałe, szczerze mówiąc” – powiedziała. „To znaczy, wiedziałam jak ludzie zareagują. Wiedziałam, że będą kłopoty. Byłam gotowa to zaakceptować. Dla mnie ważniejsze było to, że rozpoznałam to, co nazywam Duchem Świętym”.
Joanna d’Arc muzyki rockowej, jak zaczęto ją nazywać, stawała się coraz bardziej niekonsekwentna w swoich przekonaniach. O’Connor była feministką, a potem już nie. Wspierała Irlandzką Armię Republikańską, dopóki tego nie zrobiła. Została wyświęcona na katolickiego księdza przez nieuczciwą sektę. Przeszła na islam. Przeszła od celibatu do nadmiernego dzielenia się swoimi upodobaniami seksualnymi. Kilkakrotnie zmieniała imię, nazywając siebie Shuhada’ Sadaqat po nawróceniu, choć nadal wydawała muzykę pod swoim imieniem i nazwiskiem.
A jej muzyka zmieniała się nieprzewidywalnie, od New Age, przez operę, po reggae.
Mimo że O’Connor nigdy nie stworzyła kolejnego znaczącego hitu, tabloidy wciąż ją opisywały: Jej cztery małżeństwa, cztery rozwody i czworo dzieci; jej konflikty z celebrytami, od Franka Sinatry po Miley Cyrus.
„Myślę, że ludzie stracili szacunek dla jej wiarygodności” – mówi Bill Wyman. „A jej późniejsze płyty nie są już tak zabawne. Są słabo wyprodukowane i dziwne. Po prostu nie są tak przyjemne”.
W późniejszych latach O’Connor zaczęła pisać na Facebooku i Twitterze o swoich zmaganiach z chorobą psychiczną. Poruszyła temat samobójstwa i próbowała to zrobić więcej niż raz.
Jeśli dorastałeś w latach 80-tych, jedną z piosenek, które słyszałeś w kółko z pierwszego albumu Sinéad O’Connor, było „Never Gets Old”. Gdyby tylko – w jakiś sposób – mogła zestarzeć się tak potężnie, jak jej najsilniejsze piosenki.
Źródło: NPR