Holenderska straż przybrzeżna próbuje schłodzić płonący od ponad 24 godzin samochodowiec Fremantle Highway.
Pożaru na pokładzie Fremantle Highway nie można ugasić
Około północy 25 lipca holenderska straż przybrzeżna otrzymała zgłoszenie, że na należącym do Shoei Kisen samochodowcu wybuchł poważny pożar.
Statek, wyczarterowany przez Kawasaki Kisen Kaisha (K Line), znajdował się około 27 km na północ od Ameland, kiedy się zapalił. Według holenderskiej straży przybrzeżnej, jeden członek załogi zginął, a kilku zostało rannych, podczas gdy 22 zostało uratowanych przez łódź i helikopter.
Według doniesień, kilku członków załogi zostało zmuszonych do skoku z wysokości ponad 20 m, aby uratować się przed pożarem.
Spośród uratowanych osób, 16 zostało rannych i przewiezionych karetką do pobliskich szpitali z problemami z oddychaniem, poparzeniami i złamanymi kośćmi. Żadne obrażenia nie zagrażają życiu.
Statki Guardian i Nordic były na miejscu, aby spróbować schłodzić burty statku za pomocą gaśnic. Nordic został później zastąpiony przez Fairplay 30.
Holenderskie firmy ratownicze Smit i Multraship zostały wyznaczone na ratowników, a specjaliści badają możliwość ustanowienia połączenia holowniczego. Płonący statek jest połączony z holownikiem Hunter, aby utrzymać go w miejscu.
Według straży przybrzeżnej, pożaru na pokładzie Fremantle Highway nie można jeszcze ugasić i istnieje możliwość, że pożar może trwać przez wiele dni, a wiele z 3000 samochodów na pokładzie może ulec zniszczeniu.
Nad obszarem, na którym znajduje się płonący statek, w pobliżu obszaru chronionego ekologicznie, obowiązuje zakaz lotów. Jest to tymczasowy zakaz wydany przez straż przybrzeżną w celu zapewnienia miejsca dla służb ratunkowych.
Fremantle znajduje się obecnie w pobliżu Wysp Wattowych, które są częścią największego systemu równin pływowych na świecie i znajdują się na liście światowego dziedzictwa UNESCO. Okoliczni mieszkańcy dobrze pamiętają wypadek MSC Zoe, który miał miejsce cztery lata temu, kiedy 342 kontenery wypadły za burtę, a 3000 ton ładunku wyrzuciło na lokalne wybrzeża.
Podczas gdy straż przybrzeżna twierdzi, że źródło pożaru jest nieznane, pojawiły się powszechne spekulacje, że po raz kolejny winny jest pojazd elektryczny.
Wiele statków skrzyniowych i przewoźników samochodowych zostało dotkniętych ekstremalnymi pożarami spowodowanymi rosnącym transportem akumulatorów litowo-jonowych na żądanie, a klasa, ubezpieczyciele i szereg organizacji międzynarodowych pracują nad rozwiązaniami.
W uszkodzonych akumulatorach litowo-jonowych poszczególne ogniwa są podatne na przegrzanie, wydzielając łatwopalne i toksyczne gazy oraz wpływając na otaczające je ogniwa w ramach wybuchowej reakcji łańcuchowej zwanej niekontrolowanym wzrostem temperatury. Takie baterie, które się zapalą, mogą osiągnąć temperaturę ponad 2700 stopni Celsjusza.
Niebezpieczeństwa związane z przewożeniem akumulatorów litowo-jonowych na statkach zostały podkreślone w raporcie Allianz Global Corporate & Speciality, w którym ogień i eksplozja zostały uznane za główną przyczynę strat w ubezpieczeniach morskich według wartości w latach 2017-2021. Badanie, opublikowane w listopadzie 2022 r., ujawniło również rosnące zagrożenie pożarami spowodowanymi przez akumulatory litowo-jonowe, które nie są prawidłowo przechowywane, obsługiwane lub transportowane.
Wezwania do uregulowania kwestii akumulatorów nasilają się nie tylko na morzu, ale i na lądzie. Brytyjska organizacja charytatywna Electric Safety First wezwała dziś rząd Wielkiej Brytanii do uregulowania kwestii akumulatorów do rowerów elektrycznych tak jak fajerwerków, twierdząc, że zmagazynowana energia w pełni naładowanego akumulatora do roweru elektrycznego jest odpowiednikiem sześciu granatów ręcznych. Baterie w rowerach elektrycznych są średnio 140 razy mniejsze niż w pojazdach elektrycznych.
Źródło: Splash