Rumuński zespół Petrolul Ploiesti okazał się lepszy od Lechii Gdańsk w pojedynku sparingowym, który rozegrany został 11 listopada w Turcji.
Sparing w deszczowej aurze
Spotkanie rozpoczęło się o godzinie 13:30 czasu polskiego. Piłkarzy obu zespołów przywitał rzęsisty deszcz. Na pierwszą część spotkania sztab szkoleniowy gdańskiej drużyny zdecydował się postawić m.in. na powracającego z wypożyczenia z GKS-u Tychy Jana Biegańskiego obok Kubickiego, przed nimi na Marco Terrazzino oraz na skrzydłach Conrado i Sezonienką, a na szpicy Łukasza Zwolińskiego, który nowy rok przywitał dwoma golami w sparingu z Cartusią Kartuzy. Trudne warunki pogodowe sprzyjały błędom i zawodnicy szybko musieli przywyknąć do panującej aury. Dušan Kuciak miał sporo pracy w początkowych minutach, ale jego koncentracja w kluczowych momentach była nienaganna. Gdy minął kwadrans Petrolul przedostał się pod bramkę rywala, ale w pojedynku „1 vs 1” lepszy okazał się Słowak.
Po przewadze Rumunów, do głosu doszli w końcu lechiści. W 21′ Rafał Pietrzak przymierzał się do wykonania stałego fragmentu gry. Lewy obrońca uderzył bardzo precyzyjnie, jednak piłka wylądowała na poprzeczce. Kilka minut później Conrado obsłużył Łukasza Zwolińskiego i powinno być 1:0, jednak na posterunku był golkiper przeciwników Sebastian Moroz. Biało-Zieloni nadal byli stroną przeważającą, jednak ich próby mijały światło bramki bardzo wyraźnie. Trwała dominacja Lechii na boisku i tuż przed gwizdkiem kończącym pierwszą część Zwoliński raz jeszcze stanął przed ogromną szansą na rozwiązanie worka z bramkami, ale i tym razem Moroz wyczuł intencje strzelającego. Na więcej nie starczyło już czasu i do przerwy obyło się bez goli.
Druga połowa i aż dwa gole
Po zmianie stron piłkarze z rumuńskiej Superligi dopięli swego i objęli prowadzenie, a do protokołu meczowego wpisał się 23-letni atakujący Robert Moldoveanu. Zadowoleni z prowadzenia gracze trenera Constantina nie szarżowali pola karnego Lechii szukając podwyższenia wyniku. Raczej starali się spokojnie wyczekiwać ruchu przeciwnika i niwelować ryzyko w zarodku, nawet ryzykując przekroczenie przepisów. Trener Kaczmarek na drugą połowę posłał nowe siły, ale w 68′ dał jeszcze okazję do wykazania się Biegańskiemu oraz Conrado. Tuż przed zakończeniem spotkania swojej okazji doczekał się Portugalczyk Flàvio Paixão, jednak nie zmieścił futbolówki w siatce. Zamiast gola wyrównującego, swoje drugie trafienie zaliczył Moldoveanu i spotkanie zakończyło się rezultatem 2:0 dla Petrolul.
Kolejny sparing zaplanowano na 15 stycznia z Crveną Zvezdą Belgrad.