Tysiące ludzi zebrało się w Belgradzie przed Zgromadzeniem Narodowym na ostatnim antyrządowym wiecu 24 czerwca, maszerując po raz kolejny, aby domagać się działań od rządu i prezydenta Serbii Aleksandara Vucicia po dwóch masowych strzelaninach na początku maja.
Wśród protestujących był były premier Zoran Zivkovic
Demonstranci wyszli na ulice Belgradu już po raz ósmy od pierwszego wiecu, który odbył się 8 maja, a tym razem demonstracje odbyły się jednocześnie w 10 innych miejscach, w tym w Nis, Nowym Sadzie, Kragujevacu i Suboticy.
Liczba uczestników w Belgradzie była niższa niż na poprzednich wiecach – prawdopodobnie z powodu protestów w innych miastach – i nie było oznak radykalizacji, o której mówiono na poprzednich protestach. Jednak pomimo mniejszej liczby uczestników, tłum nie wydawał się być defetystyczny.
Protesty rozpoczęły się, gdy strzelaniny – w wyniku których zginęło 18 osób – doprowadziły do powszechnego niezadowolenia wśród ludności Serbii, ale od tego czasu rozszerzyły się, ponieważ protestujący podnoszą szerszy zakres kwestii. Protestujący oskarżają prezydenta i partię rządzącą o wspieranie kultury przemocy za pośrednictwem mediów i domagają się likwidacji odpowiedzialnych organów regulacyjnych, a także zakazu emisji programów typu reality show i publikacji dziennikarskich, które publikują fałszywe wiadomości i promują przemoc.
Wiec 24 czerwca rozpoczął się od przemarszu grupy studentów przed Zgromadzenie Narodowe w centrum Belgradu. Studenci trzymali transparenty z napisami „Studenci nie będą milczeć” i „Stop przemocy”. Podczas gdy grała muzyka klasyczna, można było usłyszeć ludzi mówiących o ciągłej zmianie tempa protestów jako o czymś dobrym, być może próbujących zachować nadzieję.
Wkrótce pojawiło się przemówienie mistrza ceremonii, gospodarza radia Smiljana Banjaca, ale było ono nieco mniej ożywcze niż poprzednie, kiedy wezwano do „radykalizacji”. W tym tygodniu nie planowano blokad.
Banjac ogłosił, że studenci będą mieli najwięcej do powiedzenia podczas wieczoru.
Mia Puric, studentka pierwszego roku Wydziału Medycznego w Belgradzie, powiedziała, że protesty dały studentom nadzieję na walkę o własne prawa, a także, że studenci podnieśli kwestię bezpłatnych staży.
Blagoje Rozgic z Wydziału Matematyki przemawiał po Puricu, mówiąc, że nie chce, aby jego młodsze rodzeństwo chodziło do szkoły w strachu po tym, jak uczniowie zostali zastrzeleni w belgradzkiej szkole przez jednego z ich kolegów z klasy, i mówiąc tłumowi, że studenci są z nimi.
Przed oficjalnym rozpoczęciem marszu Banjac powiedział jeszcze raz: „Jeśli sto tysięcy to dla nich [rządu] za mało, Serbia się zatrzyma!”.
Mówił także o sytuacji w Kosowie, gdzie w ostatnich tygodniach wzrosły napięcia na zdominowanej przez Serbów północy: „Słyszymy krzyk naszych ludzi w Kosowie i Metohiji, a oni nie mają wsparcia tego kraju, nie mają wsparcia od tego rządu”.
Trasa rozpoczęła się znajomą Kneza Milosa, ale tym razem protestujący skręcili w kierunku Slaviji, odkrywając nowe przestrzenie miejskie, których rzadko doświadczają pieszo. Ostatecznym celem była Autokomanda, pętla na międzynarodowej autostradzie, która została zablokowana podczas niektórych poprzednich protestów.
Panowała tam pozytywna atmosfera, ale nie było śladu radykalizacji, którą ogłoszono w poprzednim tygodniu.
bne IntelliNews zapytało Radomira Lazovica, z opozycyjnej partii Ne da(vi)mo Beograd, co by się stało, gdyby protest zakończył się sukcesem.
„Możemy wtedy usiąść i porozmawiać … [i zobaczyć] jak wyjść z tego kryzysu. Obecny rząd nie ma legitymacji, nie ma poparcia ludzi. Dlatego musimy pójść do urn. Musimy przeprowadzić wybory powszechne, a już na pewno w Belgradzie, ponieważ tutaj nie mają poparcia ludzi”.
Zapytany o obecną sytuację w Kosowie, Lazovic odpowiedział: „Niestety nie mam wystarczających informacji na temat tego, co się teraz dzieje, ale czuję, że zarówno Serbowie, jak i Albańczycy cierpią z powodu podniesionych napięć”.
Później powiedział reporterowi N1, że jednym z powodów mniejszej liczby osób jest to, że w całej Serbii trwają protesty i że protest może się dalej rozwijać. „Pokazaliśmy, jak wiele osób w Belgradzie chce protestować” – powiedział.
Wśród protestujących bne IntelliNews zauważyło byłego premiera Zorana Zivkovicia, który wtopił się w protestujących w dość niepozorny sposób, poza koszulką polo z napisem „Serbia” i laską, która sprawiała mu pewne kłopoty, gdy wspinał się na barierki przy Autokomandzie. „Potrzebuje pan pomocy?” zapytał jeden z protestujących. „Jestem poza pomocą, proszę pani” – zażartował były premier.
bne IntelliNews przeprowadziło wywiad z Vukiem (28), studentem norweskiego na Wydziale Filologicznym, który był tam z grupą przyjaciół.
Uważa on, że jeśli żądania protestujących zostaną spełnione, będzie to „małe, ale znaczące zwycięstwo ludzi”, a następnym krokiem będzie radykalizacja. Uważa, że seria protestów jest „początkiem czegoś większego”, a wraz z rozprzestrzenianiem się protestów na inne miasta, ma nadzieję, że „ukształtuje się świadomość obecnej sytuacji politycznej”.
Jeden z protestujących narysował własną wersję słynnego obrazu z placu Tiananmen, serbską wersję przedstawiającą wielkiego złego wilka prowadzącego czołg pomalowany w nazwy Pink, Happy i RTS, stacje telewizyjne, które były najbardziej krytykowane za propagandę i gloryfikację przemocy.
Nie był pewien, czy wizja była całkowicie jasna dla wszystkich zainteresowanych stron. Przed czołgiem stała owca z dwiema torbami na zakupy, w roli uciskanego obywatela.
„Czy owce nie są łatwowierne?” zapytał bne IntelliNews.
„Cóż,” odpowiedział, „może nie przemyślałem wszystkich aspektów, ale myślę, że jest całkiem jasne, kto jest wilkiem [prezydent Serbii Aleksandar Vucic].
„Kontynuuje on tę samą politykę, co [zmarły dyktator Slobodan] Milosevic, a po wszystkim, przez co przeszliśmy, jesteśmy tymi złymi w Chorwacji i będziemy tymi złymi w Kosowie”.
Ponieważ tłum stopniowo się rozpraszał wraz z nadejściem nocy, atmosfera nasuwała pytanie, czy protest może zakończyć się sukcesem?
„Tylko jeśli cała Serbia się zatrzyma. Strajk generalny.” Mimo to uważa, że protest musi być kontynuowany. „Musimy pomóc, nawet jeśli nie wierzymy”.
Źródło: BNE