Premier Donald Tusk przedstawił w Sejmie koncepcję powszechnych szkoleń wojskowych, zakładającą przeszkolenie 100 tys. ochotników rocznie do 2027 roku. Eksperci wojskowi mają różne zdania na temat tego pomysłu.
Płk. rezerwy prof. Dariusz Kozerawski uważa, że krótkotrwałe szkolenia wojskowe to jedynie forma promocji i zapoznania, które nie zapewnią wyszkolonych rezerw osobowych. Sugeruje rozważenie przywrócenia co najmniej sześciomiesięcznej obowiązkowej służby wojskowej, choć przyznaje, że obecny moment nie jest odpowiedni ze względu na trwającą kampanię wyborczą.
Generał Stanisław Koziej prezentuje odmienne stanowisko. Jest przeciwnikiem powrotu do obowiązkowej służby wojskowej i opowiada się za systemem zachęt dla ochotników. Podkreśla, że rezerwa powinna być około dwukrotnie większa niż armia czynna, co oznaczałoby kilkaset tysięcy przeszkolonych osób.
Profesor Kozerawski zwraca uwagę na doświadczenia Ukrainy, która przed wojną miała 800 tys. żołnierzy rezerwowych i 240 tys. zawodowych, co pozwoliło jej skutecznie odpierać rosyjską agresję.Wskazuje również na problem starzejących się rezerw – najmłodsi rezerwiści mają już około 40 lat.
Dr Jarosław Ćwiek-Karpowicz dodaje istotny aspekt ekonomiczny, podkreślając, że służba wojskowa musi być atrakcyjna finansowo zarówno dla żołnierzy, jak i firm delegujących pracowników na szkolenia.