Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie zawiesił postępowanie w sprawie decyzji o przedłużeniu koncesji dla kopalni Turów do 2044 r., co oznacza, że kopalnia, która jest przedmiotem długotrwałego sporu między Polską a Czechami, może nadal działać bez przeszkód przez ponad 20 lat.
Decyzja sądu nie jest jednak ostateczna
Kopalnia węgla brunatnego Turów znajduje się w południowo-zachodniej Polsce, kilka kilometrów od granicy z Czechami i Niemcami. Produkuje około 7% energii w Polsce i zatrudnia około 3500 osób.
Na podstawie raportu dostarczonego przez państwową spółkę Polska Grupa Energetyczna – właściciela kopalni i towarzyszącej jej elektrowni węglowej – jesienią 2022 r. Generalny Dyrektor Ochrony Środowiska (GDOŚ) wydał opinię, która była zielonym światłem dla przedłużenia koncesji na wydobycie węgla przez kopalnię.
W oparciu o tę decyzję, a więc pośrednio w oparciu o zapewnienia właściciela kopalni, w lutym 2023 r. minister klimatu Anna Moskwa wydała zgodę na przedłużenie działalności kopalni do 2044 r.
Opinię DGOŚ zaskarżyły do sądu organizacje ekologiczne z Polski, Niemiec i Czech, licząc, że sąd dopatrzy się nieścisłości w raporcie PGE i zdecyduje o unieważnieniu przedłużenia koncesji na wydobycie węgla.
W czwartek warszawski sąd zdecydował jednak o umorzeniu postępowania, czego powodem jest brak prawomocnego zakończenia postępowania toczącego się równolegle przed GDOŚ z wniosku PGE o zmianę zaskarżonej decyzji środowiskowej. W takiej sytuacji sąd miał prawny obowiązek umorzyć postępowanie.
Ekolodzy, którzy zaskarżyli decyzję GDOŚ nie kryją swojego niezadowolenia.
„To, że wydobycie i spalanie węgla brunatnego nie daje perspektyw rozwoju jest oczywiste choćby dla mieszkańców regionów, które dzięki masowym protestom obroniły się przed budową nowych kopalni odkrywkowych” – powiedział Tomasz Waśniewski z organizacji Rozwój TAK-Odkrywki NIE.
„Polski system energetyczny poradzi sobie bez Turowa, ale mieszkańcy regionu bez głównego żywiciela rodziny, dostaw wody i ciepła – już nie. Dlatego nadszedł czas, aby rząd naprawił kwestię marnotrawienia ogromnych środków na transformację regionu” – dodał Radosław Gawlik z organizacji EKO-UNIA.
„Mieszkańcy Bogatyni od lat żyją w zawieszeniu. Rząd wciąż odwleka zadbanie o ich bezpieczną przyszłość. Wymuszając oddłużenie górnictwa, skazał ich na uzależnienie od jednego pracodawcy, a politycznymi zagrywkami pozbawił miliarda złotych z Funduszu Sprawiedliwej Transformacji. Możemy czekać na wyrok sądu w sprawie decyzji środowiskowej. Ale nie możemy dłużej czekać na koniec węglowych kłamstw rozpowszechnianych przez rząd” – ocenia Marek Józefiak z Greenpeace.
Decyzja sądu nie jest jednak ostateczna.
Na przełomie 2021 i 2022 r. powstał spór między Pragą a Warszawą, w którego centrum znalazła się kopalnia – mieszkańcy czeskich regionów przygranicznych skarżyli się, że kopalnia powoduje znaczne osiadanie wód gruntowych. W pewnym momencie sprawa trafiła na szczebel unijny, a Trybunał Sprawiedliwości UE nakazał Polsce zamknięcie kopalni.
Warszawa nie zastosowała się do nakazu, za co Polska została ukarana grzywną w wysokości 0,5 mln euro dziennie za każdy dzień niestosowania się do decyzji luksemburskiego sądu. Po latach sporów, spór zakończył się wiosną ubiegłego roku, kiedy Warszawa i Praga podpisały porozumienie w sprawie Turowa.
Źródło: Euractiv