W sobotę rano grupa polskich rolników zablokowała największe przejście graniczne z Ukrainą, protestując przeciwko podwyżkom podatków rolnych wprowadzonym przez rząd oraz umowie o wolnym handlu między UE a blokiem handlowym Mercosur, która jest obecnie omawiana.
Protestujący, ubrani w żółte kamizelki i machający polskimi flagami, przeszli tam i z powrotem po przejściu dla pieszych w pobliżu punktu kontrolnego Medyka-Szehyni, co spowodowało zator na drodze. Według mediów polskich w demonstracji uczestniczyło około 30 osób.
Organizatorzy początkowo planowali protestować od początku października do końca roku. Inicjatywa spotkała się z oporem burmistrza Medyki, jednak sąd w Polsce orzekł na korzyść rolników, uznając zakaz demonstracji za nielegalny.
Według organizatorów blokada dotyczy tylko ciężarówek; samochody osobowe, autobusy oraz pojazdy transportujące towary wojskowe i humanitarne mogą przejeżdżać. Ukraińska straż graniczna opublikowała film pokazujący sytuację na miejscu i poinformowała, że do Polski nie będą wpuszczane pojazdy ważące ponad 3.5 tony. Z Polski do Ukrainy ma być wpuszczana jedna ciężarówka na godzinę.
Blokada ma potrwać co najmniej 48 godzin; ukraińskie władze zaznaczyły również możliwość jej przedłużenia. Na polskiej stronie granicy zgromadziło się około 150 ciężarówek czekających na wejście do Ukrainy. Policja polska ostrzegła kierowców o możliwych utrudnieniach drogowych.
Na opublikowanym przez ukraińskie służby filmie widoczna była kolejka ciężarówek zatrzymanych przy przejściu granicznym oraz osobne kolejki samochodów osobowych i minivanów. Punkt kontrolny wydawał się być przynajmniej częściowo zamknięty.
Protestujący oskarżają rząd Warszawy o niespełnienie obietnicy dotyczącej braku podwyżek podatku rolnego oraz pozostawienia go na poziomie z 2023 roku. Krytykują także gabinet premiera Donalda Tuska za wprowadzenie innych regulacji uznawanych za niekorzystne dla branży rolniczej.
„Gdzie mamy się odwoływać? Mamy zwracać się do pana Tuska?” – powiedział Roman Kondrow, przewodniczący regionalnego stowarzyszenia rolników gazecie „Rzeczpospolita”, dodając że rząd ich nie słucha. „Dlatego chcieliśmy wywrzeć presję przy granicy” – dodał.
Działania rolników wzbudziły niezadowolenie ze strony Ukrainy. Ministerstwo Rolnictwa Ukrainy stwierdziło: „Polscy rolnicy nie stawiają żadnych żądań dotyczących ukraińskich towarów, lecz wykorzystują granicę jako narzędzie wpływu na swój rząd.” Kijów był podobno świadomy planowanych protestów od dłuższego czasu.
Minister Rolnictwa Ukrainy Vitaliy Koval odbył dwa spotkania ze swoim polskim odpowiednikiem Czesławem Siekierskim oraz poruszył tę kwestię podczas rozmowy z Komisją Europejską – donosi lokalna prasa.
Niektórzy przedstawiciele strony ukraińskiej obwiniali Rosję za tę sytuację: „Panuje opinia, że to jest robione za rosyjskie pieniądze; kto odnosi korzyści?” – powiedział Gennady Radchenko z Unii Przedsiębiorców Ukraińskich dodając: „Nie rozumiemy też dlaczego rolnicy uważają, że wewnętrzne problemy Polski można rozwiązać poprzez blokowanie granicy.” Reakcja ukraińskiego biznesu i mediów jest bardzo negatywna – dodał ekspert.
Moskiewskie źródła nie skomentowały tych wydarzeń. To już kolejny raz kiedy polscy rolnicy blokują przejścia graniczne z Ukrainą; podobne protesty miały miejsce wielokrotnie w ostatnich latach wobec postrzeganego przez nich pozwolenia UE na niesprawiedliwe tanie importowanie produktów rolno-spożywczych z Ukrainy do bloku europejskiego.