W poniedziałek wieczorem odbyła się dyskusja na platformie X w ramach rozmowy „Stawką jest Polska”,zorganizowanej przez PiS,w której uczestniczył wiceminister cyfryzacji Michał Gramatyka z Polski 2050.Głównym tematem rozmowy była nowelizacja ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną,implementująca unijny akt o usługach cyfrowych (DSA).
Janusz Cieszyński,były minister cyfryzacji,zwrócił uwagę na proponowane zapisy dotyczące możliwości kierowania przez policję lub prokuraturę do Urzędu Komunikacji Elektronicznej nakazu usuwania nielegalnych treści w przypadkach nawoływania do popełnienia czynu zabronionego lub jego pochwalania.
Politycy PiS podkreślili, że tego rodzaju szeroka kategoria może prowadzić do nadużyć i potencjalnej cenzury politycznej. Sebastian Kaleta zaznaczył, że jego ugrupowanie proponuje bardziej zrównoważone rozwiązania.
Michał Gramatyka odniósł się do zarzutów, stwierdzając, że polityczne spekulacje o blokowaniu wolności słowa mijają się z celem ustawy. Wiceminister podkreślił, że proponowane przepisy nie mają na celu ograniczania swobody wypowiedzi, lecz wprowadzenie jasnych zasad regulujących treści w przestrzeni cyfrowej.Politycy PiS zgłaszają obawy dotyczące możliwej cenzury w projektowanej ustawie, wywołując tym samym kolejną dyskusję polityczną. Wiceminister cyfryzacji Michał Gramatyka odniósł się do tych zarzutów, podkreślając, że ustawa nie ma na celu ograniczania wolności słowa.Gramatyka zwrócił uwagę, że projekt przepisów jest dopiero w fazie wstępnej i może ulec jeszcze wielu zmianom. Zaznaczył, że resort cyfryzacji charakteryzuje się tym, iż polityka odgrywa w nim mniejszą rolę.Przy okazji pochwalił wcześniejszą Ustawę o zwalczaniu nadużyć w komunikacji elektronicznej, wprowadzoną podczas kadencji ministra janusza Cieszyńskiego z PiS.Kluczowym punktem sporu jest propozycja PiS utworzenia Rady Wolności Słowa, która miałaby decydować o usuwaniu nielegalnych treści. Michał Gramatyka wskazał na problematyczne aspekty tego rozwiązania, zauważając, że w kolejnych wersjach projektu zmieniano zasady wyboru członków rady, co mogłoby prowadzić do upolitycznienia tego gremium.
Sebastian Kaleta z PiS bronił projektu swojego ugrupowania, twierdząc, że jest on bardziej zrównoważony. Wyraził nadzieję, że polska 2050 przeciwstawi się stanowisku premiera w tej sprawie.Wiceminister cyfryzacji Michał Gramatyka jednoznacznie wypowiedział się na temat potencjalnego blokowania mediów społecznościowych. Jego stanowisko jest jasne i kategoryczne – żaden rząd nie zamierza podejmować radykalnych działań wobec platform internetowych.
Gramatyka podkreślił, że próby odcinania mediów społecznościowych lub odbierania koncesji stacjom telewizyjnym są prawnie niemal niemożliwe. Wszelkie tego typu propozycje określił jako efekt „rozgrzanych politycznych głów”, które pojawiają się zwykle w trakcie kampanii wyborczej.
Wiceminister zaznaczył jednak,że pewna forma kontroli internetu może być konieczna. Jego zdaniem kluczowe jest stworzenie ustawy, która będzie satysfakcjonować wszystkie strony. Proponuje powołanie instancji, która mogłaby prowadzić negocjacje z platformami internetowymi.
Wypowiedź Gramatyki odnosi się do szerszej dyskusji dotyczącej wdrażania unijnej dyrektywy DSA, która reguluje funkcjonowanie platform cyfrowych. Ministerstwo cyfryzacji zdaje się być otwarte na dialog i poszukiwanie kompromisowych rozwiązań w tym zakresie.Ministerstwo pracuje nad nowelizacją ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną, która ma na celu wdrożenie unijnego aktu o usługach cyfrowych (DSA). Do projektu wprowadzono kontrowersyjną procedurę, która budzi poważne wątpliwości prawne i etyczne.
Zgodnie z najnowszymi informacjami, proponowane zmiany przewidują przyznanie prezesowi Urzędu Komunikacji Elektronicznej (UKE) uprawnień do jednostronnego blokowania treści w internecie.Kluczowym aspektem tej propozycji jest możliwość podejmowania decyzji bez udziału sądu oraz bez wiedzy użytkowników. Procedura została dodana do projektu po zakończeniu konsultacji publicznych, co oznacza, że nie była pierwotnie planowana.
Eksperci wyrażają poważne obawy dotyczące tego rozwiązania.Wskazują oni,że proponowane przepisy mogą stanowić znaczące zagrożenie dla wolności słowa i swobody wypowiedzi w internecie. Kontrowersyjny zapis budzi tym większe wątpliwości, że przewiduje on daleko idące uprawnienia dla urzędnika administracji państwowej w zakresie decydowania o dostępie do informacji.