W piątkową noc, po zaciętej rywalizacji z Rockets, Anthony Edwards zdobył zwycięski rzut za trzy punkty na zakończenie meczu.Po tym wydarzeniu pozwolił sobie na kontrowersyjne wypowiedzi, w których przywołał innego znanego zawodnika, Gilberta Arenasa. NBA postanowiła ukarać go grzywną w wysokości 100 000 dolarów, co jest kolejnym elementem rosnących kosztów związanych z jego zachowaniem w ostatnich tygodniach.
Dla Edwards’a i Minnesota Timberwolves ta noc przyniosła ważne i trudne zwycięstwo nad San Antonio,które umożliwiło im powrót do strefy play-in oraz walkę o szóstą lokatę zajmowaną obecnie przez Clippers.Mecz przeciwko Victorowi Wembanyamie był trzecim z rzędu zwycięstwem T’Wolves, którzy wydają się wychodzić z kryzysu sprzed kilku tygodni. Niestety dla drużyny finansowe konsekwencje zachowania ich gwiazdy są dotkliwe.Po decydującym rzucie przeciwko Houston Edwards wygłosił kilka nieodpowiednich uwag, mówiąc m.in.: „Próbuję too wygrać jak mówi Gilbert Arenas: nie lubię dogrywek”. takie słowa kosztowały go wysoką karę od NBA – 100 000 dolarów – co jest znaczną kwotą biorąc pod uwagę jego wcześniejsze przewinienia.
Seria kontrowersyjnych wypowiedzi rozpoczęła się już 6 grudnia po wygranej nad Golden State (107-90), kiedy to określił obronę Minnesoty jako „niesamowitą”. Wtedy kara wyniosła 25 000 dolarów. Dwa dni później po przegranym meczu ze Warriors (106-114) skrytykował sędziów jako „okropnych”, co skutkowało grzywną w wysokości 75 000 dolarów. Wygląda na to, że liga próbuje zdyscyplinować Edwards’a poprzez coraz wyższe kary; w ciągu dwóch tygodni musi on zapłacić już 200 000 dolarów za swoje wypowiedzi przed mikrofonami.