Morze Czarne po raz kolejny stało się „niegościnnym morzem”, ponieważ zarówno Rosja, jak i Ukraina odmawiają sobie wzajemnej kontroli lub bezpiecznego przejścia na kolejnym froncie tej miażdżącej wojny.
Morze Czarne znów znalazło się w centrum konfliktu
Przechadzając się po porcie w Sewastopolu w sierpniu 1989 r., amerykańscy marynarze byli oblegani przez wielbicieli.
Ich okręty wojenne, USS Gates i USS Kauffman, właśnie otrzymały entuzjastyczne powitanie od tysięcy radzieckich obywateli, obsypujących „okręty monetami, pamiątkowymi przypinkami, papierosami, słodyczami i kwiatami”. Marynarze odwzajemnili się tym samym, rzucając w wiwatujący tłum swoje czapki baseballowe i standardowe białe kapelusze z kubkiem Dixie.
To były gorące dni, oznaczające koniec historii, a przynajmniej tak myśleli niektórzy. Rewolucyjne zmiany ogarnęły Europę Środkową; sowiecka głasnost i pierestrojka Michaiła Gorbaczowa były w pełnym rozkwicie; a w ciągu trzech miesięcy od wizyty marynarki wojennej Stanów Zjednoczonych, mur berliński został zburzony.
Ale jak to często bywało w przeszłości, Morze Czarne znów znalazło się w centrum konfliktu.
Nazywane przez starożytnych Greków „niegościnnym morzem” – nie tylko ze względu na wyzwania związane z żeglugą po jego falach i burzach, ale także z powodu plemion zamieszkujących jego brzegi – niewiele było stuleci, w których Morze Czarne nie było naznaczone wojną. Wraz z trwającym konfliktem na Ukrainie, wody te ponownie stały się niegościnne – i stają się coraz bardziej z dnia na dzień – ponieważ zarówno Rosja, jak i Ukraina zdecydowanie odmawiają sobie wzajemnej kontroli lub bezpiecznego przejścia na kolejnym froncie tej miażdżącej wojny.
W pierwszych miesiącach po rosyjskiej inwazji Ukraińcy obawiali się, że Moskwa zarządzi atak amfibijny na ich wybrzeże, aby pomóc w zajęciu Odessy i innych portów, dążąc do połączenia okupowanych przez Rosję części Donbasu z separatystycznym Naddniestrzem w Mołdawii, odmawiając Ukrainie jakiegokolwiek dostępu do Morza Czarnego.
Ukraina zdołała jednak temu zapobiec w zeszłym roku, wystrzeliwując rakiety, które zatopiły okręt desantowy Saratow, a także dwa inne. A w kwietniu 2022 r. upokorzyła Rosję, zatapiając jej okręt flagowy Moskwa, dumę Floty Czarnomorskiej i najpotężniejszy okręt wojenny w regionie.
Nieoczekiwanie od tego czasu Ukraina nadal nęka rosyjskie siły morskie, wykorzystując zarówno niedrogie drony powietrzne, jak i innowacyjne drony morskie do rojenia się, celowania i atakowania – w tym okrętów wojennych na kotwicy w Sewastopolu, głównej bazie rosyjskiej floty, gdzie w zeszłym roku uszkodzili dwa okręty, trałowiec i, co ważniejsze, fregatę Admirał Makarow. Kijów powtórzył takie ataki również w innych portach, takich jak Noworosyjsk, gdzie w zeszłym tygodniu ukraiński dron uszkodził rosyjski okręt wojenny.
Rosja nie spodziewała się takiego przebiegu konfliktu morskiego. W końcu na początku wojny dysponowała potężną flotą ponad 40 nawodnych okrętów wojennych, a także okrętami pomocniczymi i pięcioma okrętami podwodnymi klasy Kilo. Tymczasem Ukraina straciła już większość swoich aktywów morskich, gdy Rosja zaanektowała Krym w 2014 roku. Dysponowała niewielką flotą, składającą się z tuzina łodzi patrolowych i przybrzeżnych oraz amfibijnego okrętu desantowego. Miała również fregatę, ale została zmuszona do jej zatopienia w marcu ubiegłego roku.
Niemniej jednak, podobnie jak na lądzie, tak i na morzu, Ukraina okazała się pomysłowym, odważnym Dawidem, który wymanewrował ołowianego Goliata. Kijów pozbawił rosyjską flotę strategicznej inicjatywy, zmuszając ją do cofnięcia się i zmuszając rosyjskich dowódców – ku ich frustracji – do wycofania okrętów wojennych z ukraińskich wód przybrzeżnych. Według doniesień, Moskwa przeniosła również swoje okręty podwodne z okupowanego przez Rosję Krymu do południowej Rosji.
„Wypchnięcie rosyjskich okrętów podwodnych z Sewastopola do Noworosyjska było niezwykłym wyczynem dla Ukrainy, zwłaszcza że ma ona niewielkie możliwości w zakresie zwalczania okrętów podwodnych” – zauważył w zeszłym roku Daniel Fiott – szef programu obrony i kierowania państwem w Centrum Bezpieczeństwa, Dyplomacji i Strategii Brukselskiej Szkoły Zarządzania.
Jednak ostatecznie Rosja ma przewagę. Nadal może wystrzeliwać wystrzeliwane z morza pociski Kalibr Cruise i ma taktyczny zasięg, aby nadal blokować i powstrzymywać cywilne statki towarowe załadowane ukraińską pszenicą, kukurydzą, jęczmieniem, kukurydzą i słonecznikiem przed śmiałym pływaniem po Morzu Czarnym – zwłaszcza teraz, gdy prezydent Rosji Władimir Putin zatopił umowę zbożową, która pozwoliła na eksport ponad 32 milionów ton towarów spożywczych do 45 krajów na trzech kontynentach.
Tak więc, gdy Rosja aktywnie grozi zatopieniem wszelkich statków cywilnych zmierzających do ukraińskich portów, ponieważ mogą one przewozić dostawy wojskowe, Ukraina teraz odpycha i próbuje pokazać, że również może grać w grę Brinkmanship – stąd niedawny atak dronów na rosyjski tankowiec w Cieśninie Kerczeńskiej w ramach trwających wysiłków na rzecz ukarania Moskwy i zmuszenia jej do ponownego przemyślenia inicjatywy zbożowej.
Zakończenie umowy „rozwiązało ręce Kijowowi”, powiedział ukraiński analityk wojskowy Roman Svytan, dodając, że częstotliwość ataków na rosyjskie statki prawdopodobnie wzrośnie w celu skłonienia Kremla do wyrażenia zgody na przedłużenie umowy.
Nie wiadomo jednak, czy Moskwa powróci do tej inicjatywy. Niesubtelną grą Putina jest przehandlowanie odnowienia porozumienia za pewnego rodzaju złagodzenie sankcji, wykorzystując groźbę wyższych cen żywności i głodu w Afryce i na globalnym Południu. Może on również mieć nadzieję, że zmusi ukraińskich przywódców do ustępstw, aby umożliwić rozmowy pokojowe, a następnie wykorzysta frustrację afrykańskich przywódców, aby nakłonić Kijów do negocjacji.
Jest jednak mało prawdopodobne, by Ukraina i jej sojusznicy ugięli się pod szantażem Rosji – nie mogą sobie pozwolić na wymuszenia. A na froncie dyplomatycznym Ukraina stara się odeprzeć atak i przekonać przywódców krajów Globalnego Południa, że są wykorzystywani przez Kreml, który tak naprawdę nie dba o to, kogo głodzi.
Źródło: Politico