Duchowny z archidiecezji krakowskiej, Marek W., został prawomocnie skazany za wieloletnie wykorzystywanie seksualne własnej siostrzennicy. Mimo odbywania kary więzienia, duchowny nie wykazuje skruchy i złożył wniosek o ułaskawienie.
Zgodnie z Kodeksem postępowania karnego każdy skazany ma prawo ubiegać się o ułaskawienie. Wniosek trafia do sądu pierwszej instancji, który wcześniej orzekał w sprawie. Sąd wydał już negatywną opinię dotyczącą możliwości warunkowego zwolnienia.
Matka pokrzywdzonej, która jest już dorosłą kobietą, stanowczo sprzeciwia się możliwości wyjścia sprawcy na wolność. Emocjonalnie apeluje do sędziów, aby nie uwzględniali wniosku o ułaskawienie.
Sprawa dotyczy poważnego przestępstwa seksualnego wobec małoletniej, popełnionego przez duchownego, co dodatkowo podkreśla wagę i kontrowersyjność całej sytuacji.Adwokat Maciej Boche艅ski z艂o偶y艂 wniosek o prawo 艂aski dla skazanego ksi臋dza, argumentuj膮c to z艂ym stanem jego zdrowia. Wed艂ug opinii bieg艂ych,skazany jest w tak z艂ym stanie zdrowotnym,偶e nie powinien odbywa膰 kary wi臋zienia.
We wniosku podkre艣lono r贸wnie偶, 偶e zobowi膮zania wobec pokrzywdzonej zosta艂y ju偶 spe艂nione. Co wi臋cej, sama pokrzywdzona podczas mowy ko艅cowej nie oczekiwa艂a a偶 tak surowej kary wobec Marka W.
Adwokat jest pe艂en nadziei na pozytywn膮 opini臋 s膮du drugiej instancji. Mimo 偶e pierwsza instancja wyda艂a negatywn膮 opini臋, obrona liczy, 偶e niezawis艂y s膮d uwzgl臋dni wszystkie okoliczno艣ci przedstawione we wniosku.W sprawie dotyczącej skazanego duchownego pojawiły się nowe informacje.Mimo wcześniejszych odraczań, które trwały przez dwa lata, sąd ostatecznie zdecydował o osadzeniu go w areszcie.Sędzia Beata Górszczyk z krakowskiego sądu oficjalnie potwierdziła,że 10 kwietnia 2024 roku skazany został umieszczony w areszcie. Przez poprzednie dwa lata sąd wielokrotnie odraczał wykonanie kary, uzasadniając to złym stanem zdrowia duchownego.
Wcześniej matka pokrzywdzonej wypowiadała się krytycznie o postawie krakowskiej kurii. Zarzucała jej brak zaangażowania i próby zatuszowania sprawy, określając jej działania jako „bezczelne”.Według jej relacji, kuria od samego początku traktowała sprawę jako „wewnętrzną” i unikała jakiejkolwiek bezpośredniej interwencji.