Eksperci wojskowi krytycznie oceniają najnowsze propozycje rządu dotyczące szkoleń wojskowych. Ich zdaniem obecne plany to jedynie kosmetyczne zmiany istniejących rozwiązań,które nie przyniosą realnych efektów w budowaniu silnych rezerw wojskowych.Kluczowym problemem jest całkowita dobrowolność szkoleń. Płk Piotr Lewandowski podkreśla, że nie zna państwa, które zbudowało skuteczne rezerwy bez jakiegokolwiek przymusu. Powołując się na przykład Szwajcarii, wskazuje, że tamtejszy system opiera się na obowiązku i karach za jego nieprzestrzeganie.Rządowe plany zakładają stworzenie armii liczącej 300 tysięcy żołnierzy zawodowych i 300 tysięcy rezerwistów w ciągu dekady. Eksperci są sceptyczni co do realizacji tych zamierzeń wyłącznie na zasadzie dobrowolności. Ich zdaniem konieczny jest powrót do obowiązkowej służby wojskowej, tyle że w nowoczesnej, przemyślanej formie.
Poważne wątpliwości budzi jakość proponowanych szkoleń. krótkie, jednodniowe kursy nie dają żadnych realnych umiejętności wojskowych. Zdaniem płk. Lewandowskiego, podstawowe przeszkolenie rezerwisty wymaga około 100 godzin szkoleniowych, czyli mniej więcej miesiąca.Kolejnym problemem jest brak infrastruktury i kadry instruktorskiej. Obecne jednostki wojskowe są już przeciążone, a dodatkowo brakuje im odpowiedniego wyposażenia. Eksperci proponują utworzenie specjalnych ośrodków szkoleniowych, które mogłyby efektywnie przygotowywać rezerwistów.
Wojskowi sugerują również rozważenie zaangażowania prywatnych firm w proces szkolenia, przy zachowaniu rygorystycznych standardów jakości. Kluczem do sukcesu jest szczere podejście polityków, racjonalny program szkoleń oraz stworzenie odpowiednich warunków szkoleniowych.