Nieobecność prezydenta Białorusi Aleksandra Łukaszenki wywołała teorie dotyczące jego samopoczucia. Pomimo opublikowania zdjęć spekulacje te raczej się nasiliły niż stłumiły.
Ostatnie publiczne wystąpienie prezydenta Białorusi Alaksandra Łukaszenki miało miejsce 9 maja podczas obchodów Dnia Zwycięstwa nad Faszyzmem w Moskwie. Po ceremonii pospiesznie wrócił do Mińska. W mediach społecznościowych krążą sensacyjne informacje, że wezwano karetkę pogotowia, by zabrać prezydenta na lotnisko, ale doniesienia te nie zostały jeszcze potwierdzone.
Nieobecność dyktatora na wystąpieniach publicznych trwała sześć dni, podczas których nie brał udziału w obchodach Święta Flagi. To podsyciło plotki o jego stanie zdrowia. Wreszcie w poniedziałek ukazało się zdjęcie z jego wizyty na jednym ze stanowisk dowodzenia Sił Powietrznych i Wojsk Obrony Powietrznej.
Nie jest pewne, co wydarzyło się w tym okresie z Łukaszenką. Niemniej jednak The Kiev Post rzuca nieco światła na tę kwestię, konsultując się z oficerem ukraińskiego wywiadu Andrijem Jusowem w sprawie stanu dyktatora. Jusow bagatelizuje sytuację, przypisując problemy zdrowotne Łukaszenki możliwej infekcji wirusowej lub przeziębieniu.
Czytaj także:
- UE przeznacza 1,9 mln euro na ratowanie życia kobiet na Ukrainie
- Rekordowa ilość kokainy przechwycona we Włoszech
- Festiwal Filmowy w Cannes rozpoczął się po raz 76
Według dziennikarzy podczas uroczystości w Moskwie prawa ręka Łukaszenki była podobno zabandażowana. Chociaż zdjęcia z poniedziałku przedstawiają zabandażowaną lewą rękę, co może sugerować, że autorytarny lider wymaga regularnych kroplówek.
Sądząc po opublikowanych niedawno zdjęciach, pewne jest, że dyktator przybrał na wadze. Niektórzy komentatorzy widzą konsekwencję rozwijającej się, postępującej cukrzycy. Inni uważają, że jest to wynik ograniczonej aktywności fizycznej, wynik problemów z bólem kręgosłupa i pleców. Od dawna wiadomo, że Łukaszenka ma problem z prawym kolanem. Zwykle na jego twarzy pojawiał się grymas bólu, gdy schodził po schodach.
Źródło: medonet