Grecki sąd wycofał w piątek zarzuty szpiegostwa przeciwko 24 aktywistom zaangażowanym w ratowanie migrantów, po długim procesie potępionym przez organizacje międzynarodowe.
Dramatyczny rozwój sprawy ma miejsce w kontekście tego, co czołowy europejski urzędnik ds. praw człowieka określił jako wrogie środowisko w Grecji dla ludzi, którzy próbują pomóc migrantom.
W orzeczeniu odczytanym izbie sąd przyznał się do błędów proceduralnych, w tym do niewystarczającego tłumaczenia dokumentów prokuratorskich.
Przyznał również, że oskarżeni, wśród których jest kilku obcokrajowców, nie mieli odpowiedniego dostępu do tłumaczy.
Aktywistom – z których dwóch spędziło już miesiące w więzieniu – nadal grozi śledztwo pod zarzutem handlu ludźmi, prania brudnych pieniędzy, oszustwa i bezprawnego wykorzystania częstotliwości radiowych.
To odrębne śledztwo nadal trwa, powiedzieli adwokaci działaczy.
Po ogłoszeniu wyroku aktywista Sean Binder, który został aresztowany w 2018 roku i spędził ponad trzy miesiące w areszcie tymczasowym, powiedział, że wolałby, aby sprawa trafiła do sądu.
„To nie jest sprawiedliwość” – powiedział Binder. „Sprawiedliwością byłby proces cztery lata temu, w którym zostalibyśmy uznani za niewinnych.
„Nie zostaliśmy uznani za niewinnych, to po prostu błąd proceduralny” – powiedział dziennikarzom przed budynkiem sądu.
Kryminalizacja solidarności
Orzeczenie zapadło zaledwie kilka godzin po tym, jak urzędnik ONZ ds. praw człowieka wezwał do wycofania zarzutów.
„Procesy takie jak ten są głęboko niepokojące, ponieważ kryminalizują pracę ratującą życie i tworzą niebezpieczny precedens” – powiedziała w Genewie Elizabeth Throssell, rzeczniczka Biura Wysokiego Komisarza ONZ.
Wśród oskarżonych znalazła się syryjska pływaczka Sarah Mardini, siostra olimpijskiej pływaczki Yusry Mardini. Historia ich rodziny i ich dramatycznej przeprawy przez Morze Egejskie w 2015 r. stała się inspiracją dla filmu Netflix „The Swimmers”.
Dunja Mijatovic, komisarz Rady Europy ds. praw człowieka, powiedziała w czwartek, że od kilku lat niepokoi wrogie środowisko w Grecji, z którym muszą pracować obrońcy praw i dziennikarze.
„Kampanie oszczerstw skierowane przeciwko osobom broniącym praw człowieka, uciążliwe procedury rejestracji organizacji pozarządowych i nadmierna presja na dziennikarzy osłabiły ochronę praw człowieka i zmniejszyły przestrzeń obywatelską w tym kraju” – powiedziała w oświadczeniu.
Efekt mrożący
Mijatovic zauważyła, że w zeszłym miesiącu postawiono zarzut przemytu greckiemu rzecznikowi grupy prawników Panayote Dimitrasowi.
„Wymierzone w obrońców praw człowieka i osoby zaangażowane w akty solidarności są niezgodne z międzynarodowymi zobowiązaniami państw i mają negatywny wpływ na działalność na rzecz praw człowieka” – powiedziała Mijatovic.
„Wzywam władze greckie do zapewnienia obrońcom praw człowieka i dziennikarzom możliwości bezpiecznej i swobodnej pracy” – dodała.
Konserwatywny rząd Grecji, wybrany w 2019 roku, obiecał uczynić kraj „mniej atrakcyjnym” dla migrantów.
Częścią tej strategii jest przedłużenie istniejącego 40-kilometrowego muru na granicy z Turcją w regionie Evros o kolejne 80 kilometrów.
Dziesiątki tysięcy ludzi uciekających z Afryki i Bliskiego Wschodu próbuje przedostać się do Grecji, Włoch i Hiszpanii w nadziei na lepsze życie w Unii Europejskiej.
Pomimo dogłębnych badań prowadzonych przez media i organizacje pozarządowe na podstawie zeznań domniemanych ofiar, władze greckie konsekwentnie zaprzeczają, że odpychają ludzi próbujących dostać się na ich brzeg.