We wrześniu ubiegłego roku ujawniono kontrowersyjną historię zakupu rzekomego fortepianu należącego do Ignacego Jana Paderewskiego. Instytut Dziedzictwa Myśli Narodowej (IDMN) za 300 tysięcy złotych nabył instrument podczas rządów pis, a decyzję podjął Jan Żaryn, ówczesny senator partii.
Sprawa rozpoczęła się, gdy Iwona Kozłowska, ambasadorka Polski w Szwajcarii, poinformowała Żaryna o kolekcji pamiątek po Paderewskim, które miał posiadać Jean-Claude Gattlen. Mężczyzna twierdził, że odziedziczył przedmioty po ojcu, który rzekomo pomagał przy aukcji rzeczy Paderewskiego z jego willi.
Zakup został dokonany bez dokładnego sprawdzenia autentyczności eksponatów. transakcja obejmowała fortepian oraz kilkadziesiąt przedmiotów, które miały rzekomo należeć do wybitnego pianisty i polityka.
Ekspertyza przeprowadzona przez specjalistę wykazała poważne nieprawidłowości. Znaczna część zakupionych przedmiotów nie ma związku z Paderewskim. Antykwariusz zwrócił uwagę na chaotyczne skatalogowanie i pomieszanie wartościowych rzeczy ze zwykłymi śmieciami.
Całkowita wartość zakupionych przedmiotów została wyceniona zaledwie na około 34 tysiące złotych, podczas gdy fortepian wart był około 15 tysięcy. Oznacza to, że za kolekcję zapłacono kilkukrotnie więcej niż była ona warta.
Wśród kupionych przedmiotów znalazły się między innymi fotografie, kartki pocztowe, hantle, garnki i rachunki. Tylko nieliczne z nich można w sposób wiarygodny powiązać z Paderewskim. Niektóre eksponaty, jak książka wydana po śmierci pianisty czy zdjęcie rzekomo przedstawiające go jako chłopca, zostały uznane za całkowicie niepowiązane z artystą.
Żaryn, zapytany o komentarz, odmówił rozmowy. Nowe władze Instytutu Narutowicza zapowiedziały złożenie zawiadomienia do prokuratury w sprawie niegospodarności poprzedników. Przyszłość bezwartościowych eksponatów pozostaje niepewna, choć rozważa się możliwość przekazania ich na aukcję charytatywną.